sobota, 3 października 2015

Wieczór Panieński

Właśnie zrealizował się kolejny etap przygotowań do wesela -  "Wieczór Panieński". Głównym organizatorem i sponsorem całej imprezy była Dorota. Oczywiście wszystko
w tajemnicy przed Natalią. Konsultantami byliśmy my.  Dorota przygotowała wszystko, dekoracje, zabawy, gadżety, atrakcje i menu.

Oczywiście ogromnie się przy tym stresowała, a pytań typu, czy wszystko mam i czy jest dobrze - nie było końca. Dorota jest perfekcjonistka, z góry zakłada, że wszystko musi
być na najwyższym poziomie, bez liczenia się z kosztami. 
Gadżety, oczywiście zostały dobrane stosownie do okoliczności........
i dorosłości uczestniczek. A były nimi zaproszone siostry, kuzynki i szwagierki. Na imprezę stawiły się w komplecie. Po kilku godzinnej zabawie w domu, w którym "wapniaki" nie uczestniczyły (dlatego nie ma fotek), pod dom podjechała limuzyna. A w niej elegancki szofer, butelka szampana i miejsce dla wesołego towarzystwa....
Trasa przejazdu była tak zaplanowana by przyszła Panna Młoda mogła zwiedzić miejsca związane z ostatnimi czasami panieńskiej swobody. 
Na końcu tej trasy znalazł się lokal z muzyką i zarezerwowaną lożą, tortem, napitkami, przegryzkami i .... zabawą dla panien. Co to było? Nie wiem, bo nie jestem panną,
a całość stało się tajemnicą pań i panien. 


   

poniedziałek, 7 września 2015

Uczę się mieć syna

W sklepie powiedziałem, że czekamy na syna. Wyobraźcie sobie zdziwienie moich słuchaczy. 60 letni facet spłodził syna, co w życiu się zdarza, choć w niektórych przypadkach złośliwcy pytają: "kto ci w tym pomógł".  Na tak postawione pytanie mogę odpowiedzieć - córka. Już za niedługo będę miał syna - zięcia, który będzie do mnie mówił "tato" (taką mam nadzieję ). Ale by tak się stało trzeba zorganizować ślub i wesele. Do organizacji zaślubin i wesela młodzi zabierają się z coraz większym zaangażowaniem. Zapraszają gości. Zaczęli oczywiście od nas takim oto zaproszeniem: 

Ponieważ do zaślubin został już miesiąc zabrał się "komitet organizacyjny", który postanowił ustalić co, jak i o której będzie się działo. 


W "komitecie" dyskutowali rodzice, starostowie, choć nie w komplecie, i rodzeństwo
- też nie kompletne. Dyskutowaliśmy nad celebrą, o której starostowie przyjadą do domu Pan Młodego, o której wyjazd do kościoła, kto, kiedy itp, ale nikt nie zapytał o finansowanie tej imprezy. 
Może brak tej kwestii w dyskusji "komitetu" wynikał z faktu, że to rodzina Panny Młodej
jest znacznie liczniejsza ( tak mniej więcej 10:3), ale też może dlatego, że w
 naszej tradycji to rodzina Panny Młodej robi wesele, a Pan Młody "dostarcza" alkohol na ucztę. 
Ja się od tych kosztów wymiguję i jestem niechętny takim wydatkom, które nie są
w stanie się zbilansować. Dlatego młodzi robią sobie wesele sami mając do dyspozycji własne oszczędności i "wiano Panny Młodej". Zobaczymy jak sobie poradzą. Oczywiście przy moim wsparciu biznesowym i negocjacyjnym i rezerwą gotówki. 

Co ma tytuł tego posta do jego treści? Dużo i niewiele. Po prostu uczę się być teściem. 



  

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Kasia wyszła za mąż

Kasia, nasza znajoma, można powiedzieć od kołyski, wyszła za mąż. Ta ważna chwila stała się w dniu 01 sierpnia 2015 roku w Czarnkowie. Zostaliśmy z Basią zaproszeni
na zaślubiny i przyjęcie weselne  z czego oczywiście skwapliwe skorzystaliśmy. 

Po problemach ze dojazdem do miejsca gdzie nocowaliśmy, do kościoła przyjechaliśmy
dość późno, więc nie zdążyłem zająć dobrego miejsca do focenia i dochodzi do tego niezbyt dobra umiejętność posługiwania się nowym sprzętem, co sprawia, że nie jestem zadowolony z rezultatów pstrykania. 
Ledwo przywitaliśmy się z Miecią i Heniem, gospodarzami wesela, Henio zaczął prowadzić Pannę Młoda do ołtarza i wszystko się zaczęło

Ceremonia zaślubin odbyła się w pięknym kościele pw. św. Marii Magdaleny w Czarnkowie datowanym na ok 1580 rok. 
Piękny kościół, piękne wnętrza kościoła i śliczna, szczęśliwa para młodych ludzi rozpoczynający wspólną życiowa drogę. 
Młoda Para na swoją wspólną życiowa drogę wchodzi małym wspólnym dorobkiem, mają już mieszkanie i potomka w drodze, co ksiądz kaznodzieja z lekka wypomniał w kazaniu. 
Nasza znajomość z Kasią i jej rodziną zaczęła się w 1989 roku. Poznaliśmy się na kempingu w Jarosławcu. To nasze pierwsze wspólne zdjęcie. 
Która to Kasia? Na wózku to na pewno Natalia, też przyszła Panna Młoda i to już
w październiku. A może tu poznamy Kasię? 
Nie poznajecie? To teraz Kasia, która "obrączkuje" Michała. Poznajecie? 
Samo przynęcie weselne, w którym z Basią mieliśmy zaszczyt uczestniczyć, odbyło
się w Lubaszu w ośrodku nad jeziorem Dużym.
Przyjecie weselne było romantyczne i nastrojowe tak jego otoczenie. Było wniesienie na rękach młodej małżonki przez młodego męża, był tort i podziękowanie dla rodziców, rzut bukietem i rzut krawatem,
o który jak widać, dzielnie walczyli panowie młodzi i trochę starsi.   
Przyjęcie weselne Kasi i Michała była rodzinną kameralną imprezą, na której w gronie
rodziny, znajomych i przyjaciół bawiliśmy się do białego rana. 
Z Basią nocowaliśmy w pensjonacie w Lubaszu, malutkiej miejscowości szczycącej
się pięknym sanktuarium 
pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny Królowej Rodzin

z pięknym rokokowym wnętrzem
i miejscem licznych pielgrzymek, do którego również młodzi małżonkowie pielgrzymowali. Dla mnie i Basi powrót późnym południem do domu to był również powrót do naszej rzeczywistości. Trzeba się brać za naszych młodych, którzy za dwa miesiące również staną na ślubnym kobiercu. 

sobota, 25 lipca 2015

Pierwsze koty .....

Po powrocie z wakacji przygotowywaliśmy się z Basią na ciężka pracę w ogrodzie,
a tymczasem pracy jest niewiele. Natalia i Łukasz w czasie naszej nieobecności zadbali
by trawniki nie urosły zbyt dużo. Przy okazji drukując kosiarką serduszka na trawie. Nasze bezrobocie bierze się również z tego, że jest ogromna susza. Nasze oczko wodne prawie całkowicie wyschło. 

Zaskrońce uciekają, małże schną, a ryby się duszą. Napowietrzanie już nie pomaga
bo nie ma co napowietrzać. Tak czy inaczej trzeba tę suszę wykorzystać. Ponieważ mam
dziurę w naszym oczku i woda nam nadmiernie "paruje" postanowiliśmy jej poszukać 
i zatkać. I tym sposobem zleciał nam lipiec. 
Pomiędzy kopaniem i zasypywaniem tęskniliśmy do wody, wspominaliśmy wakacje 
i planowaliśmy wesele. Wszak to już za trzy miesiące. Lista gości, wzory zaproszeń, menu weselne to najczęstsze tematy wieczornych rozmów. 

Trochę się denerwuję, bo młodzi jeszcze nie mają zaproszeń, a czas najwyższy spraszać gości. Miejsce na przyjęcie weselne zostało wybrane przez młodych. Trochę się do tej decyzji przyczyniłem jako doradca i wspierający negocjator. Padło na bardzo przytulny hotel z sympatyczną obsługą. 
W naszym wewnętrznym, rodzinnym, gronie jest wspaniale i sympatycznie. Dogadujemy się i razem pracujemy. Przyszedł czas by Łukasza wprowadzić do rodziny. Pierwszą okazją do tego był grill u Zygmunta i Joli. Było piwko, ziemniaczki, rybka, karkówka, ciasto itd. Były wesołe rozmowy o tym, jak to jest być mężem, zięciem i szwagrem.
Grill smakował, piwko smakowało, dyskusja była przednia, a młody został sprawnie
i godnie przedstawiony pierwszej rodzinie z rodziny. Przed nim jeszcze długa droga,
bo rodzina jest duża. Ale pierwsze koty .....




niedziela, 19 lipca 2015

Finlandia 2015

Marzenie i plan zrealizowany. Wyprawę do Finlandii się udała zarówno co do wykonania
i wrażeń.  Cała wyprawa zajęła nam ponad miesiąc, przejechaliśmy grubo ponad 9 tyś km, a punktem docelowym był przylądek Nord Kapp w Norwegii.  Wyprawę do Finlandii
łączyłem również z doświadczeniami fotograficznymi. Tu niestety Finlandia nie okazała
się zbyt wdzięcznym modelem, a to z uwagi na pewnego "rodzaju" monotonię krajobrazu. Co zobaczyliśmy i jakie są efekty doświadczeń fotograficznych zamieszczę w tym poście nie robiąc z niego przewodnika. Oto moja fotorelacja z wyjazdu turystycznego
do Finlandii.....

Litwa, równiny i przycupnięte chaty ....
Łotwa, świątki przy drodze....
  Estonia, wybrzeże Zatoki Ryskiej...
Tallin nocą .....
Helsinki...miasto nas nie zachwyciło. Na zdjęciu kościół wykuty w skale... 
Hämeenlinna i twierdza, Muzeum Artylerii Finlandii  i byłe więzienie...
Skocznie w Lahti .....
Zamek Olavinlinna na skale na środku jeziora w Savonlinna
Park Narodowy Koli......
Wędrówka po ogromnych skałach i pomiędzy skałami,  
Park Narodowy Oulangan.... 
Pierwszy spotkany renifer w okolicach  Savukoski
Tundra na którą patrzyliśmy ze wzniesienia Sallivaara
W Inarii podziwialiśmy zachód słońca nad jeziorem Uruniemi i zwiedziliśmy skansen 
Samów ......
I jesteśmy w Norwegii. Kirkenes pamięta o swoich wyzwolicielach ...
W drodze do Vardo - Norwegia....
Hammersfet Norwegia - miejsce gdzie wyznaczono gdzie wyznaczono południk...
Nard Kapp i słońce w środku nocy.......
W drodze do Alty  wokół Porsangerfjorden.....
Piękna mozaika w kościele w  Enontekio - znów jesteśmy u Samów....
Dzień na szlaku w Parku Narodowym Pallas-Yllastunturi........
Krótki postój nad jeziorem Raanujarvi pozwoliły mi zrobienie fotki "Finlandia w 3D"... 
 Na naszym szlaku nie mogło zabraknąć wizyt w świątyniach. Kościół w Tornio...
i w Haukipudasm oba przepięknie zdobione..
Oulu - miasto, do którego pojechaliśmy by zwiedzić katedrę, a przy okazji
 zaliczyliśmy romantyczne zakątki w parku....
Park Nardowy Salamajarven i natura, która chłonęliśmy pełną piersią w czasie całodniowego samotnego trekingu...
Na naszej drodze odwiedziliśmy "serię" kościołów i ten w Vag o urzekającej skromności
i prostocie ....
 Trochę odpoczywaliśmy w Parkano nad jeziorem Kirkkojarvi ...
Jest takie powiedzenie w Finlandii, że każde miasto musiało przejść obowiązkowy pożar, ale nie dotyczy ono Kristinankaupunki - miasta Krystyn ...
W Finlandii nie sposób nie odwiedzić Maantali i miasto Muminków ....
Hanko to ostatnie miasto jakie odwiedziliśmy przed wjazdem na prom ....
W drodze do domu zatrzymaliśmy się nad Zatoką Ryską. Jeszcze nie wróciliśmy z wakacji a już tęsknimy za następnymi. Gdzie? Basia mówi, że do ciepłych krajów ....
Z kilkuset zdjęć wybrałem tą 30, która mam nadzieje oddaje klimat Finlandii
w której odwiedziliśmy wiele miejscowości, parków, zabytków. Drogi czytelniku, skoro tu dotarłaś to mam nadzieję, że Cię zainteresowała Finlandia, nasza podróż i mam nadzieję, że zdjęcia.